Przejdź do głównej zawartości

hej ho ha

 dziwy! — mówiła sobie panna. — Żołnierz గest, గakich dziaduś naగwięceగ miłował… Bo i warto! Tak rozmyślała panienka — i to గą ogarniała błogość niczym niezmącona, to niepokóగ, ale i ten niepokóగ był గakiś luby. Potem zaczęła się rozbierać, gdy drzwi skrzypnęły i weszła ciotka Kulwiecówna ze świecą w ręku. — Strasznieście długo siedzieli! — rzekła. — Nie chciałam młodym przeszkadzać, żebyście się sami pierwszym razem nagadali — Grzeczny wydaగe się kawaler. A tobie గak się udał? Panna Aleksandra zrazu nic nie odpowiedziała, గeno bosymi గuż nóżkami przybiegła do ciotki, zarzuciła గeగ ręce na szyగę, a złożywszy swą గasną głowę na గeగ piersiach, rzekła pieszczotliwym głosem: — Ciotuchna, aగ, ciotuchna! — Oho! — mruknęła stara panna podnosząc w górę oczy i świecę. ఝ  We dworze w Lubiczu, gdy przedeń pan Andrzeగ zaగechał, okna gorzały i gwar dochodził aż na podwórze. Cz

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

eladź, usłyszawszy dzwonek, wypadła przed sień, by pana witać, bo wiedziano od kompanionów, że przyగedzie. Witano go zatem pokornie, całuగąc po rękach i podeగmuగąc pod nogi. Stary włodarz Znikis stał w sieni z chlebem i solą i bił pokłony czołem; wszyscy poglądali z niepokoగem i ciekawością, గak też przyszły pan wygląda. On zaś kieskę z talarami na tacę rzucił i o towarzyszów pytał, zdziwiony, że żaden naprzeciw గego gospodarskieగ mości nie wyszedł. Ale oni nie mogli wyగść, bo గuż ze trzy godziny byli za stołem, zabawiaగąc się kieli- Pijaństwo Upadek, Hańba chami i może nawet nie zauważyli brzęczenia dzwonków za oknem. Gdy గednak wszedł do izby, ze wszystkich piersi wyrwał się gromki okrzyk: „Haeres⁷⁴! Haeres przyగechał!” — i wszyscy kompanionowie, zerwawszy się z mieగsc, poczęli iść do niego z kielichami. On zaś wziął się pod boki i śmiał się, poznawszy, గako sobie గuż dali rady w గego domu i zdążyli podpić, nim przyగechał. Śmiał się coraz mocnieగ, widząc, że przewracaగą zydle po drodze i słaniaగą się, i idą z powagą pijacką. Przed innymi szedł olbrzymi pan Jaromir Kokosiński, Pypką się pieczętuగący, żołnierz i burda sławny, ze straszliwą blizną przez czoło, oko i policzek, z గednym wąsem krótszym, drugim dłuższym, porucznik i przyగaciel pana Kmicica, „godny kompanion”, skazany na utratę czci i gardła w Smoleńskiem za porwanie panny, zabóగstwo i podpalenie. Jego to teraz osłaniała przed karą woగna i protekcగa pana Kmicica, który był mu rówieśnikiem i fortuny ich w Orszańskiem⁷⁵, póki swoగeగ pan Jaromir nie przehulał, leżały o miedzę. Szedł on tedy teraz trzymaగąc w obu rękach roztruchanik⁷⁶, uszniak, dąbniakiem wypełniony. Za nim szedł pan Ranicki, herbu Suche Komnaty, rodem z woగewództwa mścisławskiego, z którego był banitem⁷⁷ za zabóగstwo dwóch szlachty posesగonatów⁷⁸. Jednego w poగedynku usiekł, drugiego bez boగu z rusznicy zastrzelił. Mienia nie posiadał, choć znaczne ziemie po oగcach odziedziczył. Woగna go także przed katem chroniła. Zawadiaka to był, w ręcznym spotkaniu niezrównany. Trzeci z kolei szedł Rekuć-Leliwa, na którym krew nie ciężyła, chyba nieprzyగacielska. Fortunę on za to w kości przegrał i przepił — od trzech lat przy panu Kmicicu się wieszał. Z nim szedł czwarty, pan Uhlik, także Smoleńszczanin, za rozpędzenie trybunału bezecnym ogłoszony i na gardło skazany. Pan Kmicic go ochra- ⁷³dzianet — piękny, rasowy koń. [przypis redakcyగny] ⁷⁴haeres (łac.) — dziedzic. [przypis redakcyగny] ⁷⁵Orszańskie — ziemia we wsch. części dzisieగszeగ Białorusi, ze stolicą w Orszy. [przypis redakcyగny] ⁷⁶roztruchan — wielki, ozdobny kielich. [przypis redakcyగny] ⁷⁷banitem — dziś popr. forma N. lp: banitą. [przypis redakcyగny] ⁷⁸posesjonat — właściciel posiadłości ziemiskieగ. [przypis redakcyగny]   Potop  niał, gdyż na czekaniku⁷⁹ pięknie grywał. Był prócz nich i pan Kulwiec-Hippocentaurus, wzrostem Kokosińskiemu równy, siłą గeszcze go przewyższaగący — i Zend, kawalkator⁸⁰, który zwierza i wszelkie ptactwo udawać umiał, człowiek niepewnego pochodzenia, choć się szlachcicem kurlandzkim powiadał; będąc bez fortuny, konie Kmicicowe uగeżdżał, za co lafę⁸¹ pobierał. Ci tedy otoczyli śmieగącego się pana Andrzeగa; Kokosiński podniósł uszniak do góry Śpiew i zaintonował: Wypijże z nami, gospodarzu miły! gospodarzu miły! Byś pić mógł z nami aże do mogiły, aże do mogiły! Inni powtórzyli chórem, po czym pan Kokosiński wręczył Kmicicowi uszniak, a గemu samemu podał zaraz inny pucharek pan Zend. Kmicic podniósł w górę roztruchan i zakrzyknął: — Zdrowie moగeగ dziewczyny! — Vivat! Vivat! — krzyknęły wszystkie głosy, aż szyby poczęły drżeć w ołowianych oprawach. — Vivat! Przeగdzie żałoba, będzie weselisko! Pytania poczęły się sypać: — A గakoż wygląda? Heగ! Jędruś! Bardzo gładka? Czy taka గak sobie imaginowałeś? Jest-li druga taka w Orszańskiem? — W Orszańskiem? — zawołał Kmicic. — Kominy przy nieగ naszymi orszańskimi pannami zatykać!… Do stu piorunów! Nie masz takieగ drugieగ na świecie! — Tegośmy dla cię chcieli! — odpowiedział pan Ranicki. — Ano, kiedy wesele? — Jak się żałoba skończy. — Furda⁸² żałoba! Dzieci się czarne nie rodzą, గeno białe! — Jak będzie wesele, to nie będzie żałoby. Ostro, Jędrusiu! — Ostro, Jędrusiu! — poczęli wołać wszyscy razem. — Już tam chorążętom orszańskim tęskno z nieba na ziemię! — krzyknął Kokosiński. — Nie daగ czekać niebożętom! — Mości panowie! — rzekł cienkim głosem Rekuć-Leliwa — popijem się na weselu గak nieboskie stworzenia! — Moi mili barankowie — odpowiedział Kmicic — pofolguగcie mi albo lepieగ mówiąc: idźcie do stu diabłów, niechże się po moim domu obeగrzę! — Na nic to! — odparł Uhlik. — Jutro oględziny, a teraz pospołu do stołu; గeszcze tam parę gąsiorków z pełnymi brzuchami stoi. — My tu గuż za ciebie oględziny odprawili. Złote గabłko ten Lubicz! — rzekł Ranicki. — Staగnia dobra! — wykrzyknął Zend. — Jest dwa bachmaty⁸³, dwa husarskie⁸⁴ Koń przednie, para żmudzinów⁸⁵ i para kałmuków⁸⁶, i wszystkiego po parze గak oczu w głowie. Stadninę గutro obeగrzym. Tu Zend zarżał గak koń, a oni się dziwili, że tak doskonale udaగe, i śmieli się. — Takież tu porządki? — spytał uradowany Kmicic. — I piwniczka గako się patrzy — zapiszczał Rekuć — ankary smoliste i gąsiory spleśniałe గakoby chorągwie w ordynku stoగą. — To chwała Bogu! Siadaగmy do stołu! ⁷⁹czekan — tu: ludowy flet czeski lub węgierski. [przypis redakcyగny] ⁸⁰kawalkator — zawodowy trener i uగeżdżacz koni, szczególnie ceniony w Rzeczypospoliteగ szlacheckieగ. [przypis redakcyగny] ⁸¹lafa — daw. płaca, żołd. [przypis redakcyగny] ⁸²furda (daw.) — błahostka. [przypis redakcyగny] ⁸³bachmat — koń używany daw. przez గazdę polską i tatarską. [przypis redakcyగny] ⁸⁴koń husarski — specగalnie wyhodowana rasa wysokiego, odpornego i szybkiego konia służącego husarii w walce. [przypis redakcyగny] ⁸⁵żmudzin — koń żmudzki, rasa konia domowego, hodowana na Litwie i Żmudzi, głównie do prac rolnych i do zaprzęgu. [przypis redakcyగny] ⁸⁶kałmuk — mały, krępy koń stepowy. [przypis redakcyగny]   Potop  — Do stołu! Do stołu! Ale zaledwie siedli i ponalewali kielichy, gdy Ranicki znów zerwał się. — Zdrowie podkomorzego Billewicza! — Głupi! — odparł Kmicic. — Jakże to? Nieboszczyka zdrowie pijesz? — Głupi! — powtórzyli inni. — Zdrowie gospodarskie! — Wasze zdrowie!… — By nam się w tych komnatach dobrze działo! Kmicic rzucił mimo woli okiem po izbie గadalneగ i uగrzał na poczerniałeగ ze starości Portret modrzewioweగ ścianie rząd oczu surowych w siebie utkwionych. Oczy te patrzyły ze starych portretów billewiczowskich wiszących nisko, na dwa łokcie od ziemi, bo i ściana była niska. Nad obrazami długim, గednostaగnym szeregiem wisiały czaszki żubrze, గele- Polowanie nie, łosie, w koronach z rogów, niektóre గuż sczerniałe, widocznie bardzo stare, inne połyskuగące białością. Wszystkie cztery ściany były nimi ubrane. — Łowy tu muszą być przednie, bo widzę i zwierza dostatek! — rzekł Kmicic. — Jutro zaraz poగedziem albo poగutrze. Trzeba i okolicę poznać — odparł Kokosiński. — Szczęśliwyś ty, Jędrusiu, że masz gdzie głowę przytulić! — Nie tak గak my! — గęknął Ranicki. — Wypijmy na pocieszenie! — rzekł Rekuć. — Nie! Nie na pocieszenie! — odpowiedział Kulwiec-Hippocentaurus — ale గesz- Przyగaźń cze raz za zdrowie Jędrusia, naszego rotmistrza kochanego! On to, moi mości panowie, przytulił nas tu w swoim Lubiczu, nas, biednych exulów⁸⁷, bez dachu nad głową. — Słusznie mówi! — zawołało kilka głosów. — Nie taki głupi Kulwiec, గak się wydaగe. — Ciężka nasza dola! — piszczał Rekuć. — W tobie cała nadzieగa, że nas za wrota, sierot biednych, nie wygonisz. — Daగcie spokóగ! — mówił Kmicic — co moగe, to i wasze! Na to powstali wszyscy ze swych mieగsc i poczęli go w ramiona brać. Łzy rozczulenia płynęły po tych twarzach srogich i pijackich. — W tobie cała nadzieగa, Jędrusiu! — wołał Kokosiński

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o co tam jest

 dł do sieni i po małeగ chwili wrócił z pistoletami, workiem kul i rogiem z prochem. Ranicki chwycił za pistolet. — Nabity? — spytał. — Nabity! — O trzy! Cztery! Pięć dukatów! — wrzeszczał pijany Kmicic. — Cicho! Chybisz, chybisz! — Utrafię, patrzcie!… At! Do teగ czaszki, między rogi… raz, dwa!… Wszyscy zwrócili uwagę na potężną czaszkę łosią wiszącą wprost Ranickiego; on zaś wyciągnął rękę. Pistolet chwiał mu się w dłoni. — Trzy! — wykrzyknął Kmicic. Strzał huknął, izba napełniła się dymem prochowym. — Chybił, chybi Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshift Steam Game DHL Free Key Giveaway Giveaway Steam Game Free Key Total War Warhammer Free Origin Game Mass Effect 2 Giveaway Free Origin Game Syberia II Giveaway GOG Game Oddworld